Geoblog.pl    pawelsobik    Podróże    Lituaniada 2008 (z relacją)    Wilno
Zwiń mapę
2008
23
maj

Wilno

 
Litwa
Litwa, Wilno
POPRZEDNIPOWRÓT DO LISTYNASTĘPNY
Przejechano 806 km
 
Być na Litwie, nie zahaczając o Wilno mogłoby nie być dobrze widziane, więc skoro świt wstajemy, by jak najprędzej znaleźć się na dworcu. Odwiedza nas też pani Franciszka, wyposażając w odpowiednie instrukcje oraz doprowadzając okrężną drogą na dworzec, byśmy mogli widzieć największe w Kownie centrum handlowe (spacer główną aleją) oraz kościół karmelitański. Punkt 9.00 ruszamy z Kowna.
100km jakie dzieli dwa największe litewskie miasta w teorii można szybko pokonać autostradą A-1 Wilno-Kłajpeda. Teoria nie ma zastosowania od zakorkowanych przedmieść Wilna. Na dworzec docieramy o 11 i pierwsze kroki kierujemy w stronę ul. Nowogródzkiej, przy której mieści się Dom Kultury Polskiej. Zachęceni przez panią Franciszkę, staramy się o spotkanie z panem Edwardem Trusewiczem, sekretarzem generalnym Związku Polaków na Litwie. Niestety, zastać maestro Trusewicza nie mieliśmy szczęścia, więc mile pożegnaliśmy się z Domem, zostawiając rzecz jasna na pamiątkę komplet naszych publikacji naukowych.
Z ul. Nowogródzkiej udajemy się w stronę ścisłego centrum miasta. Kłaniamy się MB Ostrobramskiej, ale wobec prawdziwej nawałnicy Polaków, nie wchodzimy do samej kaplicy. Odwiedzamy to, z czego Wilno słynie i co stanowi wileński pakiet obowiązkowy: klasztor Bazylianów z znajdującą się nieopodal celą Konrada; polski kościół św. Ducha i sanktuarium Bożego Miłosierdzia; Ratusz. Niedaleko Ratusza mieści się Instytut Kultury Polskiej, w którym mile przyjmuje nas pan Mariusz Gasztoł, dyrektor Instytutu. Pan Gasztoł podzielił się z nami ciekawymi informacjami i spostrzeżeniami na temat Polonii na Litwie a także zaprosił do udziału w odbywających się właśnie Dniach Uniwersytetu Wrocławskiego w Wilnie. Rzecz jasna odwdzięczyliśmy się naszymi zeszytami naukowymi.
Kontynuujemy nasze zwiedzanie: odwiedzamy kompleks Uniwersytetu Wileńskiego (d. Uniwersytet Stefana Batorego) i olśniewający piękną fasadą gotycki kościół św. Anny. Fotografujemy się pod pomnikiem Adomasa Mickievičiusa (co ciekawe przewodniki o nim milczą, chociaż to właśnie tam litewski ruch narodowy po raz pierwszy zaprotestował przeciw sowieckiej okupacji Litwy) i całujemy klamkę wejścia na wzgórze Giedymina (można było skorzystać z furnicularu). Na deser pozostaje nam klasycystyczna katedra św. Stanisława z kaplicą św. Kazimierza, patrona Litwy. Klucza do podziemi z grobami m.in. króla Aleksandra Jagiellończyka oraz Barbary Radziwiłłówny zdobyć się nie udało.
Wychodząc z katedry, mając przed oczami aleje Giedymina, kierujemy się w stronę katedralnej wieży. Tam pośród wielu płyt chodnikowych, jedna zwraca szczególną uwagę. W 1989r., w 50. rocznicę paktu Ribbentrop-Mołotow 2 miliony Litwinów, Łotyszy i Estończyków chwyciło się za ręce tworząc najdłuższy w historii, 650-kilometorwy ludzki łańcuch. Wydarzenie to nie miało precedensu w historii i stanowiło ważny akt w walce krajów bałtyckich o niepodległość. Wydarzenie to upamiętnia tablica „Stebuklas” („Cud”), stojąca w miejscu, w którym Bałtycki łańcuch rozpoczął się. I my formujemy nasz łańcuch, ledwie 11-osobowy, będąc pod wrażeniem tego, czego dokonali Bałtowie.
Pora na obiad, wybieramy pizzerię CilliPizza, choć powinniśmy wybrać lepiej. Ślamazarna obsługa (oby to nie była reakcja obronna na nasz polski) oraz średniodobra pizza w średniopasującej cenie sprawiły, że zdecydowanie milej odnosić się będziemy do sieci lokalnego konkurenta CillyPizzy, Pizzy Jazz.
Czasu mało a jeszcze nie wszystko widzieliśmy. Dzielimy się więc na grupy wg zainteresowania: większość uderza na cmentarz na Rossie; Paweł z Eweliną – na Antokol; Jarek – do Muzeum Narodowego; Letycja, Martyna i Marcin – spotykają się z wileńską znajomą.
Paweł: gdy tylko wyszliśmy z CilliPizzy zaczęło okropnie lać, ale pokusa odwiedzenia kościoła św. Piotra i Pawła na Antokolu była dużo silniejsza. Co nas tam ciągło? Genialna wręcz barokowa sztukateria kościoła i atmosfera samej dzielnicy, w znacznej części zamieszkiwanej przez Polaków. Spacer z starego miasta, wzdłuż Wilii, przypadł na opady rzęsistego deszczu, lało jak z cebra, ale trzeba było wytrwale iść. Widok antokolskiego kościoła w środku wynagradzał wiele. Trafiliśmy akurat na nabożeństwo majowe po polsku i nawałnicę polskich sentymentalnych wycieczek, ale mimo tego, daliśmy się olśnić bogactwu barokowych zdobień. W drodze powrotnej chcieliśmy spojrzeć jeszcze na miasto z Góry Trzykrzyskiej, ale odstraszało nas zasadzające się błoto – zamiast tego przespacerowaliśmy się Zarzeczem, surrealistyczną Wolną Republiką Artystów z własnym rządem (obraduje w knajpie na brzegu Wilejki), świętem państwowym (1 kwietnia rzecz jasna) oraz Konstytucją (art. 1 „człowiek ma prawo żyć nad Wilejką, a Wilejka płynąć obok człowieka”, art. 41 „nie poddawaj się”).
Jarek: Litewskie Muzeum Narodowe prezentuje historię Litwy od pradziejów do współczesności. Możemy w nim znaleźć portrety królewskie i magnackie , starą broń , mapy polityczne, sprzęty liturgiczne oraz zabytkowe przedmioty z rezydencji Radziwiłłów i Tyszkiewiczów. Szczególną uwagę zwraca portret Stanisława Augusta Poniatowskiego oraz wykładany marmurem stolik, na którym ostatni król Rzeczpospolitej podpisał w Grodnie akt abdykacji po trzecim rozbiorze. Warte uwagi się również ekspozycje dotyczące licznych tu niegdyś mniejszości narodowych: Żydów, Karaimów, Tatarów, Białorusinów.
Darek: W strugach deszczu z Kasią, Karoliną, Grzesiem i Markiem zmierzamy przez Ostrą Bramę w stronę najstarszej nekropolii w Wilnie - na Rossę. Pełni powagi składamy pokłon Drogiemu Wodzowi, Naczelnikowi Państwa Marszałkowi Józefowi Piłsudzkiemu i zapalamy znicz w miejscu spoczynku Matki i Serca Syna. Po chwili zadumy nad losem poległych żołnierzy otaczających mauzoleum udajemy się na Starą Rossę, miejsce spoczynku polskich poetów, profesorów i działaczy politycznych. Deszczowa aura dodatkowo potęguje nostalgiczny klimat starego cmentarza. Po spacerze wśród grobowców, rzeźb i okazałych przykładach sztuki cmentarnej składamy do puszek polskich harcerzy na Litwie, wytrwale stojących w strugach deszczu, kilka litów na odnowę cmentarza i przemoknięci, ale dumni, opuszczamy to tak ważne dla nas miejsce.
Wszyscy spotykamy się u Tej, co w Ostrej świeci Bramie. Po schodach udajemy się do samej kaplicy Cudownego Obrazu by, jak marszałek Piłsudski, „podziękować za Wilno”. Jeszcze tylko pamiątkowa fotka i udajemy się na dworzec. Tam, na nasze dramatyczne kiwanie odpowiedział kierowca autobusu na Szawle przez Kowno i dzięki tej akcji, zaoszczędziliśmy pół godziny czekania. Droga, tradycyjnie, przespana.
 
POPRZEDNI
POWRÓT DO LISTY
NASTĘPNY
 
Komentarze (0)
DODAJ KOMENTARZ
 
zwiedził 21% świata (42 państwa)
Zasoby: 331 wpisów331 3 komentarze3 0 zdjęć0 0 plików multimedialnych0
 
Moje podróżewięcej
16.09.2012 - 30.09.2012
 
 
28.08.2008 - 16.09.2008
 
 
31.07.2008 - 14.08.2008