Geoblog.pl    pawelsobik    Podróże    Bałkaniada 2008 (z relacją)    Belgrad-Skopje
Zwiń mapę
2008
03
sie

Belgrad-Skopje

 
Macedonia
Macedonia, Skopje
POPRZEDNIPOWRÓT DO LISTYNASTĘPNY
Przejechano 951 km
 
Budzimy się rano i w miarę szybko ogarniamy. Okazuje się, że ściana w ścianę noc spędziła ekipa z Bułgarii, która udaje się zwiedzać Polskę, a Łódź w szczególności. Pozdrowienia. Celem na dziś jest miejscowość Nisz, położona w południowej Serbii, skąd chcemy się dostać nazajutrz do Kosowa. Drogi tam prowadzą dwie: autostopowa (oba miasta łączy autostrada), bądź kolejowa. Idziemy na dworzec sprawdzić ceny, by zdecydować się na odpowiedni wariant. Na dworcu proponują taką cenę (chyba 17 złotych w przeliczeniu), że…dziękujemy, pojedziemy stopem. Idziemy w stronę autostrady. W parku przy dworcu można zaopatrzyć się w serbskie suweniry: koszulki z Titą, koszulki z Mladiciem, cały asortyment w myśl: „Kosovo je Srbija”. Za mostem już autostrada, ale my autobusem 17 podjeżdżamy na przedmieścia. Tam, przy stacji benzynowej chcemy stopować w kierunku na Nisz. Wcześniej na owej stacji zaopatrujemy się w butelkę wody mineralnej Vodavoda (nie: Wódawóda) – specjalna nagroda uczestników wyprawy za estetykę i kompozycję butelki. Stoimy na autostradzie, machamy flagą i czekamy, aż ktoś się zatrzyma. Po może 10 minutach flaga zwabiła małżeństwo z Myszkowa, udające się na tramp po Grecji. Miał być Nisz, a wyszła… Macedonia. Dziś będziemy spać w Skopje, nieplanowany element wyprawy. Droga liczy sobie dobre 400km, do Niszu komfortowo autostradą, potem czymś, co autostradą dopiero będzie. Kilometry mijają, Macedonia coraz bliżej. Im bardziej na południe, tym kraj jakiś dzikszy, tym więcej napisów cyrylicą. Za to krajobrazy – pierwsza klasa. W końcu granica: Serbowie machają ręką, Macedończycy też pewnie by machnęli, ale pieczątkę muszą wbić. Za to aktywnością w celach zarobkowych wykazują się romskie dzieci z wyciągniętymi rękoma (tatusiowie stoją parę kroków dalej).
Zjazd na Skopje znajduje się ok. 30km za granicą, do samej stolicy jeszcze jakieś 20. Dziękujemy naszym dobroczyńcom i idziemy w kierunku bramki autostradowej stopować. Może być ciężko, auta pędzą jak wariaci. W razie czego w przylegającej do drogi wiosce, zabawa na całego, zdaje się wesele, jak się nie uda ze stopem, wbijemy tam. Ale, że szczęście nas nie opuszcza, nie dochodzimy nawet do bramek, a zatrzymuje się auto a w nim parka gadająca po angielsku. Specjalnie dla nas tour po mieście, parę cennych rad i podrzucenie pod tani hostel. A na koniec: zaproszenie na jutro na kawę do siedziby OBWE, w której Zage pracuje jako ekspert ds. reformy administracji publicznej. Kto by pomyślał… W hostelu mieli do zaoferowania miejsca pod dachem, ale nie robili problemów, by rozstawić namiot na trawniku przed budynkiem. A wszystko za 6 euro z śniadaniem. Wymieniamy w recepcji trochę euro i mamy chwilkę czasu na samo miasto. Uczciwie trzeba powiedzieć, że Skopje ładne nie jest, być może jest interesujące. To, jak miasto wygląda dzisiaj, zdeterminowało trzęsienie ziemi z 1963r. i odbudowa miasta przez reżim Tity w stylu jedynie właściwym (samo trzęsienie ziemi upamiętnia olbrzymi zegar na murach dawnego dworca kolejowego, którego wskazówki zatrzymano na 5.17 – dziś jest to muzeum). Warty odwiedzenia w Skopje jest na pewno placyk przed kamiennym mostem (obok rzeka Wardar) i skopska twierdza na drugim brzegu. My kontynuujemy piwny konkurs: o dzisiejszym kandydacie – ‘skopsko’ – lepiej szybko zapomnieć. Zadziwia tylko, że miasto jest puste, w centrum nie ma prawie nikogo. Czemuż to? Ano to Lenny Kravitz występuje dziś nad jeziorem Ohrydzkim na południu kraju i kto żyw, tam zdąża, pozostawiając nam miasto dla samych siebie. Nie wiemy, czy ci dziękować, Lenny.
 
POPRZEDNI
POWRÓT DO LISTY
NASTĘPNY
 
Komentarze (0)
DODAJ KOMENTARZ
 
zwiedził 21% świata (42 państwa)
Zasoby: 331 wpisów331 3 komentarze3 0 zdjęć0 0 plików multimedialnych0
 
Moje podróżewięcej
16.09.2012 - 30.09.2012
 
 
28.08.2008 - 16.09.2008
 
 
31.07.2008 - 14.08.2008