Geoblog.pl    pawelsobik    Podróże    Bałkaniada 2008 (z relacją)    Mostar
Zwiń mapę
2008
10
sie

Mostar

 
Bośnia i Hercegowina
Bośnia i Hercegowina, Mostar
POPRZEDNIPOWRÓT DO LISTYNASTĘPNY
Przejechano 1409 km
 
Wcześnie rano zbieramy manatki i butujemy w stronę mostu dr. Franjo Tudjmana (widoczny z każdego punktu miasta). Tam przebiega autostrada adriatycka, która zawiedzie nas dziś do Bośni. Idziemy wzdłuż małej zatoczki, przy której zacumowane są jachty warte miliony, dalej nabrzeżem Jana Pawła II i na koniec trochę wspinaczki. Mamy ten most, mamy też dobre miejsce do łapania – zatoczka na jego końcu. Nie trwa to długo, gdy zatrzymuje się auto na bośniackich blachach, pułkownik bośniackiej armii jedzie aż do Sarajewa, więc Mostar nie jest żadnym problemem. Kilkadziesiąt kilometrów za Dubrownikiem mała atrakcja – 10 kilometrów bośniackiego wybrzeża z ich kurortem Neum. Jako, że opuszczamy Chorwację (by za chwilę do niej wrócić), trzeba przejechać przez przejście graniczne, ale tam znudzeni policjanci tylko machają ręką (tak samo będzie i przy wjeździe z powrotem do Chorwacji). W miejscowości Opouzen od magistrali adriatyckiej odbija droga na Sarajewo. Jeszcze 9km i tym razem już profesjonalna odprawa graniczna. Teraz to już naprawdę jesteśmy w Bośni, tyle tylko, że… tego nie widać. W przygranicznych miejscowościach żyje społeczność chorwacka, dumnie prezentująca swoją przynależność narodową za pomocą np. wszechobecnych flag. Bośnia to taka Jugosławia w pigułce. Widoki za to fenomenalne. Po jakiś 2h z Dubrownika docieramy do Mostaru, nasz kierowca-pułkownik wysadza nas w ścisłym centrum i pokazuje jak dojść w stronę starego mostu. Właśnie dla tego starego mostu tutaj przyjechaliśmy. Symbol wojen bałkańskich, a wcześniej pokojowej koegzystencji muzułmanów, katolików i prawosławnych, Bośniaków, Chorwatów i Serbów, został zniszczony przez chorwackie strzały w 1993r. Zrekonstruowany w 2004, trafił na Listę Światowego Dziedzictwa UNESCO. Jako że jesteśmy w Bośni, trzeba pomyśleć o wymianie kasy. Tutejsza waluta nazywa się marka konwertowana (KM) i za 1 euro płaci się 1,95km (chociaż samo euro jest tu na użytku dziennym). Trzeba też coś zjeść. W miłej knajpce oferują: rybę albo čevapčiči, taki kebab w ciepłej bułce. Pycha! W komplecie ‘sarajevskoe’ w butelce na eksport.
 
POPRZEDNI
POWRÓT DO LISTY
NASTĘPNY
 
Komentarze (0)
DODAJ KOMENTARZ
 
zwiedził 21% świata (42 państwa)
Zasoby: 331 wpisów331 3 komentarze3 0 zdjęć0 0 plików multimedialnych0
 
Moje podróżewięcej
16.09.2012 - 30.09.2012
 
 
28.08.2008 - 16.09.2008
 
 
31.07.2008 - 14.08.2008