Geoblog.pl    pawelsobik    Podróże    Bałkaniada 2008 (z relacją)    Szekszard-Kraków
Zwiń mapę
2008
13
sie

Szekszard-Kraków

 
Polska
Polska, Kraków
POPRZEDNIPOWRÓT DO LISTYNASTĘPNY
Przejechano 2187 km
 
Dzień rozpoczynamy bardzo wcześnie i ok. 6.30 łapiemy auto na Budapeszt. Gość daje nieźle, więc 140km pokonujemy w 1,5h. Wysadza nas w miejscowości Erd, na ringu miasta. Dalej stop, którym jedziemy do centrum Budy (miało być podrzucenie na właściwą autostradę, a wyszło centrum Budy), spacer miastem do centrum informacji turystycznej i decyzja, że jedziemy stopować na Ujpest, którym przechodzi droga numer 2 w kierunku przejścia granicznego z Słowacją. Do dzieła więc: metro niebieskie (do stacji Újpest-Városkapu; 270huf) i jesteśmy na Ujpeście. Mogą być ze stopem problemy, nic się samo nie chce zatrzymać, jedziemy autem, którego szofer woła nas o pomoc nie pytany. Podjeżdżamy może tylko 10km, ale trafiamy na autostradę w kierunku Słowacji. O to nam chodziło. Pora jest dosyć dobra (ok. 12), duże szanse na to, że spaść położymy się już w domu, zwłaszcza, że po 5 minutach stopowania jedziemy już 30km do miejscowości Szendehely. I tak jak Howard Webb jest symbolem stronniczego sędziowania, tak Szendehely to symbol beznadziei autostopowicza. Nic, po prostu nic się nie zatrzymuje, mimo, że trwamy na posterunku drugą i trzecią godzinę. Boli, że olewają nas Polacy. Czas umilamy sobie odśpiewaniem autostopowego songu (może 20 zwrotek na melodie „Nie boję się, gdy ciemno jest…” o tym, jak blisko celu już jesteśmy) oraz pracami nad substytutem flagi. Padło na dwa czerwone t-shirty wpakowane w białą skarpetkę. Polak potrafi. Wreszcie jest auto 10km dalej na stację benzynową. Dobre i to. Kilometr za stacją jest rondo (miejscowość nazywa się Retsag), pójdziemy tam. Miejscówka dobra, ale zatrzymują się tylko Węgrzy oferujący podwiezienie kilka kilometrów dalej. Nasza „flaga” dalej nie robi wrażenia na Polakach. Z tegoż Retsagu zabrał nas w końcu węgierski Niemiec. Cel jazdy – granica. Może na Słowacji będzie lepiej. W miejscowości Sahy bardziej myślimy już o noclegu za stacją i obchodzie polskich ciężarówek, gdy, zupełnie niespodziewanie, sama od siebie, zatrzymuje się furgonetka na warszawskich papierach. Tomek mówi, że weźmie nas, gdzie nam pasuje. 2 dni czekaliśmy na takiego stopa! Z nieba nam spadłeś, stary. Raz dwa przemierzamy Słowację: Zwoleń, Bańska Bystrzyca, Rużomberk, tą trasą jechaliśmy 2 tygodnie temu. Dalej Dolny Kubin i przejście w Chyżnem. Oto Polska, po dwóch tygodniach! Potem jeszcze tylko trochę i mamy Kraków. Kto by pomyślał w owym Szendehely, że jeszcze przed północą tu będziemy. Fart po dwóch dniach totalnego niefarta.
 
POPRZEDNI
POWRÓT DO LISTY
NASTĘPNY
 
Komentarze (0)
DODAJ KOMENTARZ
 
zwiedził 21% świata (42 państwa)
Zasoby: 331 wpisów331 3 komentarze3 0 zdjęć0 0 plików multimedialnych0
 
Moje podróżewięcej
16.09.2012 - 30.09.2012
 
 
28.08.2008 - 16.09.2008
 
 
31.07.2008 - 14.08.2008