Geoblog.pl    pawelsobik    Podróże    Rumuniada 2008 (z relacją)    Suczawa
Zwiń mapę
2008
31
sie

Suczawa

 
Rumunia
Rumunia, Suczawa
POPRZEDNIPOWRÓT DO LISTYNASTĘPNY
Przejechano 733 km
 
Budzimy się prędzej niż słońce; te wstaje, gdy już jesteśmy spakowani. Chwilę zostajemy, by pokontemplować cisze pól bukowińskich w rannej rosie. Nie chce się stad odchodzić, tym bardziej, że straszy widmo spaceru na dworzec. No nic, idziemy. Z spacerem uwijamy się w 40 minut, więc do odjazdu busa do Czerniowiec mamy chwilę czasu. Oczekiwaliśmy jednego, podstawionego na miejscu, ale pojawiły się dwa, oba jadące z Kamieńca. Szofer z miną jakby robił nam łaskę, wpuścił nas do środka, poupychał bagaże gdzie wlezie, i pobrał 16 hrywien od osoby. Za to w Czerniowcach byliśmy w godzinę, zamiast spodziewanych dwóch.
Było parę minut po dziewiątej, gdy znaleźliśmy się na czerniowskim dworcu autobusowym. Z naprzeciw niego punkt dziewiąta miał ruszać w stronę Suczawy cwaniura, który nagabywał nas już wczoraj. Dobra nasza, jeszcze nie ruszył i jakoś ruszać się nie sposobił, bo frekwencja niska. Nim ruszyliśmy raz jeszcze do dobrze nam znanej piekarni, tym razem na gorącą herbatę. Widząc Twardego w stroju bojowym, cwaniura zawyrokował: „Ty wódkę wczoraj pił” i machnął, że mamy wsiadać, bo już jedziemy. Przed nami 80km do Suczawy i po drodze granica Pogubne-Seret. Granica, jak granica. Nasz cwaniura jest dobrym znajomych tamtejszych pograniczników, więc poszło raz dwa. Ukraińcy zabrali kartkę wypełnioną w Szegini, Rumuni nie wbili pieczątki. No to witaj Rumunio.
Cwaniura zostawia nas na małym placyku w pobliżu wielkiego Placu 22 Grudnia i zainkasował po 10 dolarów od osoby („Nie ufam euro, dolar to dolar” wyraził się nad wyraz jasno). Roiło się tam od aut na ukraińskich blachach i kantorów (100 euro – 350 lei). Spacer miastem, które po okrojeniu Rumunii z Bukowiny Północnej, robi za stolicę Bukowiny Rumuńskiej (tj. Południowej), kilka z słynnych malowanych monastyrów, McDonald i zamknięty Dom Polski – w przeciwieństwie od czynnej toalety. Pomału zaczynamy myśleć co dalej, wg planów mieliśmy jechać nocnym pociągiem do Klużu. Autobusem miejskim jedziemy na dworzec główny. Rundka dookoła miasta (wsiedliśmy na dobrym przystanku, ale po niewłaściwej stronie, właściwa jest ta, po tej samej co McDonald) na własne życzenie, ale koniec końców jesteśmy na dworcu. Jesteśmy, ale korzyść z tego żadna. Ktoś powiedział, że na trwa tu remont i większość pociągów stratuje z innego tutejszego dworca. Ewakuujemy się z tej Gara Suceava Nord znów na Plac 22 Grudnia i tym razem bierzemy autobus w stronę dworca Burujdeni w dzielnicy Burujdeni. Tam jest to, czego chcieliśmy – pociąg do Klużu o 22.30. Decydujemy jednak jechać nim dopiero jutro, chcemy zobaczyć więcej tej słynnej Bukowiny a i ja jakoś tak nienajlepiej się czuję. Grunt, że ledwie 300m od dworca znajduje się okraszony tramperską sławą hotel Socim (dziś nazwa już nie ta) oferujący pokój dwuosobowy za 65 lei. Bierzemy. Ja zostaję ze swoją grypą i aspiryną, reszta uderza ponownie na Suczawę. A wieczorem w ruch idą grzałki i chińskie zupki.
 
POPRZEDNI
POWRÓT DO LISTY
NASTĘPNY
 
Komentarze (0)
DODAJ KOMENTARZ
 
zwiedził 21% świata (42 państwa)
Zasoby: 331 wpisów331 3 komentarze3 0 zdjęć0 0 plików multimedialnych0
 
Moje podróżewięcej
16.09.2012 - 30.09.2012
 
 
28.08.2008 - 16.09.2008
 
 
31.07.2008 - 14.08.2008