Geoblog.pl    pawelsobik    Podróże    Camino Portugalskie 2012 (z relacją)    dzień 8
Zwiń mapę
2012
24
wrz

dzień 8

 
Hiszpania
Hiszpania, Pontevedra
POPRZEDNIPOWRÓT DO LISTYNASTĘPNY
Przejechano 2942 km
 
Od 5:30 trwały w albergue poranne manewry, my dołączyliśmy do nich po 6:00. Gdy wyszedłem rano na dwór, nie padało. Pomyślałem że to dobry znak i srodze się zawiodłem. O 6:35 jesteśmy gotowi do marszu, leje. Jest bardzo ciemno. Trasa w Mos jest kiepsko oznakowana, prowadzi nas intuicja i nabyte doświadczenie. Ze 2h maszerujemy po ciemku (swoją drogą: o której tu się zaczyna szkoła?), czołówką szukając strzałek. Leje, pada, sipi, na rzadkie chwile ustaje. Tempo bardzo spokojne.

Po 3h docieramy do Redondeli (10,5km wg kamieni). Trochę gubimy drogę, trochę za główną ulicą idziemy. W Urzędzie Miasta wyznaczono specjalnego pełnomocnika mera ds. kontaktów z pielgrzymami, który wbił pieczątkę, a później udzielił kompetentnej instrukcji w języku mu obcym, gdzie szukać strzałek.

Za Redondelą zaczynają się podejścia, dla ojca przekleństwo trasy. Idzie bardzo powoli. Na 14km dołącza do nas Brytyjczyk który nocował z nami w Mos. Idziemy z nim dłuższą chwilę (po płaskim, ojciec dzielnie). Widać zatokę Vigo, przechodzimy starym rzymskim mostem (nie na tyle starym, by zakazać na nim ruchu kołowego i to, co jego szerokość powinna wykluczać, dwustronnego). Od połowy trasy z ojcem jest źle. Zatrzymuje się często, kładzie się na postojach. Cały czas w deszczu, cały czas pod górę. On tylko wie (i może św. Jakub Apostoł) ile go to kosztuje.

Od 21km zaczynamy zejście. Jest już lepiej, ale wciąż nie dobrze. O każdej kolejnej trasie mogę tu napisać, że daje ojcu najbardziej w kość. Mi się idzie w porządku, zobojętniałem na deszcz. Słońce nieśmiało próbowało nam kilka razy pomóc, ale ciężar chmur był silniejszy.

Na 65km do Santiago (a to znaczy, że w nogach dziś 28km w 9h) odnajdujemy albergue. Czytałem ojcu wcześniej, że według przewodnika jest w nim 56 miejsc. Gdy dotarliśmy na miejsce, dostaliśmy łóżka numer 55 i 56. Ja cały dzień wiedziałem, że na nas czekają. Na marginesie: 56 miejsc na portugalskim odcinku wydałoby się przesadą. W Hiszpanii na szlak włącza się wielu miejscowych (zwykle zaczynają w Tui) i albergue bardzo szybko się zapełniają.

W albergue na ścianie na wprost wejścia obok flag unijnej, galicyjskiej, hiszpańskiej, niemieckiej… ktoś powiesił szalik ‘Polska’. Tory za oknem. W pokojach ciasno, w naszym brak wcześniej poznanych osób. Wyczynem ojca zainteresowali się (ale byli zaskoczeni!) oraz szacunek okazali Bert z Niemiec i Irlandki.

Idę do centrum, dworzec kolejowy obsługuje tylko połączenia A Coruna – Vigo (do Santiago tylko 50 minut jazdy). Jest też bar Gambrinus, jakby prosto z Pilzna. Pani z biura informacji turystycznej za pomocą pamki i folderu chciała mnie przekonać o wyjątkowej wartości historycznych budowli Pontevedry. Bezskutecznie, bo po drodze znajdował się supermarket.

Była też kolacja w podrzędnym miejscu, ale nigdzie dalej niż naprzeciw albergue ojca sumienia ciągnąć nie miałem. Trzecia z rzędu sałatka z sałaty, pomidorów i cebuli i trzecia z rzędu nie zjedzona do końca. Na drugie frytki z kurczakiem/rybą. Totalnie bez szału. Stawka normalna. W telewizji pokazują jakiś skandal na stadionie Realu Madryt z ewakuacją kibiców.

Wieczorem świętujemy urodziny Sandry z Dublina w międzynarodowej kompanii. Element sympatyczny: Portugalczyk zbiera autografy współpielgrzymów na swoim ukulele, na którym cały czas przygrywa. Chóralnie odśpiewano fatimskie Ave. Każdy przyniósł wino, ktoś cały czas donosił pizzę.

To był chyba najważniejszy dzień na trasie. Trudne warunki, najdłuższy dystans, ale na koniec dogoniliśmy ludzi, z którymi szliśmy w poprzednich dniach i z którymi dojdziemy razem do Santiago.
 
POPRZEDNI
POWRÓT DO LISTY
NASTĘPNY
 
Komentarze (0)
DODAJ KOMENTARZ
 
zwiedził 21% świata (42 państwa)
Zasoby: 331 wpisów331 3 komentarze3 0 zdjęć0 0 plików multimedialnych0
 
Moje podróżewięcej
16.09.2012 - 30.09.2012
 
 
28.08.2008 - 16.09.2008
 
 
31.07.2008 - 14.08.2008