Geoblog.pl    pawelsobik    Podróże    Camino Portugalskie 2012 (z relacją)    dzień 9
Zwiń mapę
2012
25
wrz

dzień 9

 
Hiszpania
Hiszpania, Caldas de Reyes
POPRZEDNIPOWRÓT DO LISTYNASTĘPNY
Przejechano 2958 km
 
Wstając dziś o 5:30 pomyślałem najpierw o tym, która godzina jest w Portugalii. Mam wrażenie, że plecak jakiś cięższy. Ojciec nie wiem skąd skombinował czajnik i mieliśmy pierwszą od Rubiaes herbatę z rana. Wychodzimy o 6:45. Padało już całą noc, będzie padać ciągle.

Przechodzimy przez zabytkowe centrum Pontevedry. Pani z informacji turystycznej miała rację, że jest tu co oglądać. My z konieczności oglądamy tylko to, co znajduje się po trasie. Ojciec, gdy się rozchodził, nie mógł uwierzyć, że pierwsze 2km zrobił w dwadzieścia kilka minut. Strasznie ciemno, idziemy dłuższy odcinek drogą której poskąpiono latarni.

Ludzie z albergue doganiają nas przed 8km (zrobiony w mniej niż 2h). Tam zaczyna się podejście, które choć skromne, daje się ojcu we znaki. Mimo to było dość wcześnie (przed 10:00), gdy obwieściłem mu połowę trasy. W drugiej części, gdzieś na 18km, dopadł nas najstraszliwszy do tej pory deszcz. Odczułem to.

Myślałem w połowie dnia, że dziś wreszcie będę mógł napisać, że dzień nie był trudniejszy od poprzedniego, ale teraz sam już nie wiem. Obiektywnie trasa była łatwa, nawet przyjemna, taka z serii: szybko zaliczyć i położyć się wreszcie w albergue. Wiem już, że takich tras nie ma.

Do albergue dochodzimy na 13:00 (znaczy to, że ojciec po płaskim naprawdę dawał radę), nie ma problemu z miejscami (w razie czego, jest tu jeszcze wiele materacy w zapasie). Z osobliwości na uwagę zasługuje ciąg kabin wc trochę się kojarzący z toi-toiami. Trzeba tylko gdzieś rozwiesić mokre rzeczy i można się kłaść. Czekał już w albergue Brytyjczyk z Australii, który poprzedniej nocy spał w namiocie 10km za Pontevedrą (szacunek!), dołącza później grupa Azjatów.

Powinienem coś w tym miejscu napisać o różnicy między odcinkiem portugalskim i hiszpańskim camino. Póki co mam dość zamglony obraz Hiszpanii, trudno o sprawiedliwą ocenę. Na Litwie mówią Čia Lietuva, čia lietūs lyja (tu jest Litwa, tutaj deszcz pada), jestem pewien, że tutaj w Galicji też się tak mówi (później się dowiedziałem, że brzmi to: deszcz jest sztuką, słońce cudem). Co na pewno można doświadczyć, to lepsza znajomość języka angielskiego w Portugalii i (to już bardziej subiektywnie) smaczniejsze tam jedzenie.

O tradycyjnej porze tradycyjny obiad, zestaw taki sam jak wczoraj, ale tym razem cieplej i smaczniej. Po przyjściu czekała ojca niespodzianka: poruszone rozerwanym płaszczem przeciwdeszczowym ojca Irlandki sprawiły mu nowe ponczo. A na koniec dnia na podstawie rozmówek polsko-portugalskich porozmawiałem sobie z ekipą z Porto.
 
POPRZEDNI
POWRÓT DO LISTY
NASTĘPNY
 
Komentarze (0)
DODAJ KOMENTARZ
 
zwiedził 21% świata (42 państwa)
Zasoby: 331 wpisów331 3 komentarze3 0 zdjęć0 0 plików multimedialnych0
 
Moje podróżewięcej
16.09.2012 - 30.09.2012
 
 
28.08.2008 - 16.09.2008
 
 
31.07.2008 - 14.08.2008